Ostatnia odsłona panamskiego poniedziałku

Poniedziałek. Ostatni w Panamie. Czas kompletować pamiątki, żegnać poznane osoby oraz ulubione miejsca. To ostatni dzwonek na przyrządzane na tysiąc różnych sposobów platany i banany. Za kilka dni juka będzie wyłącznie rośliną ozdobną, a nie smakołykiem. Rejs Niepodległości, który rozpoczął się ponad rok temu właśnie dla większości dobiega już ku końcowi. Wprawdzie Dar Młodzieży płynie jeszcze niemal 2 miesiące, by po okrążeniu globu dobić do rodzimego portu, ale osoby, które morską przygodę mają już za sobą, mogą odczuwać, że to już „koniec”. Zżyliśmy się przez ten czas, i nawet jeśli nie poznaliśmy się wszyscy bardzo dobrze, to znamy swoje twarze. Przychodzi czas na zamknięcie tego etapu i rozpoczynanie kolejnego, ubogaceni o rejsowe oraz panamskie doświadczenia.
Poranek upłynął w podobnym rytmie jak zawsze, lecz mimo planowej pobudki dołączyłam na Mszę św. o 10:00 spóźniona. Część pielgrzymów już się rozjechała do domów, część korzysta z ostatnich chwil wakacyjnego odpoczynku na przykład na Karaibach, dlatego w kościele było nas niedużo. Po Mszy św. udaliśmy się na 2. śniadanie do centrum handlowego.

Ruszyliśmy wraz z Emilią i Sebastianem do Albrook Mall, znanego nam centrum handlowego. Po drodze widzieliśmy przypływ - zwróćcie uwagę na zdjęcie. Jak pamiętacie, tuż przy Albrook odbył się koncert „Polska dla Panamy” (wpis: „Spódnica od mundurka”) - powodem wyboru tego miejsca była Msza św. odprawiona w 1983 roku przez Jana Pawła II właśnie na placu obok Albrook Mall. Naszym celem był: Parque Natural Metropolitano, czyli park z bogatą florą i fauną. Przejście całości zajęło nam około 2 godzin. Widzieliśmy leniwce, małpę skaczącą po drzewach oraz inne stworzonko. Mrówki - bardzo duże - dzielnie nosiły różne skarby, tworząc mrówkową autostradę. Przyroda jest tu bardzo piękna, ale gdyby nie małpi taniec na drzewach oraz liany, nie czułabym klimatu odkrywcy tropikalnego buszu. Przyznam, że w pewnym momencie za bardzo się wczułam, przez co mam naruszoną ciągłość tkanki na nodze, ale wszystko odkażone, także nie martwcie się. Widoki wyłaniających się wieżowców zza gałęzi drzew przywodził na myśl Nowy Jork i Central Park. Spotkaliśmy tam bardzo wielu Polaków.

Po wykorzystaniu ostatniego (sic!) kuponu jedzeniowego w centrum, chwilę odpoczywaliśmy. Temperatura znów jest bardzo wysoka, co aż mnie zadziwia, bo to jakoś odczuwam. Wilgotność jest dość duża. Podczas lunchowej siesty wypiłam gorącą czekoladę - radość widoczna jest na zdjęciu. W końcu postanowiliśmy jechać do Casco Viejo, czyli powiedzielibyśmy „starego miasta”, aby skompletować pamiątki, na które czekacie. :) Zmierzając w stronę metra, zauważyłam pewnego mężczyznę i od razu pomyślałam, że to musi być Polak. Być może wpływ miała koszulka w, powiedzmy, narodowych barwach (trzeba było się przyjrzeć, by było to tak jednoznaczne). Powiedziałam „Cześć” i zamierzałam już dalej, jednak mężczyzna odpowiedział, spojrzał na mnie i moją koszulkę i zapytał, jak się nazywam. Koniec końców, szybko ustaliliśmy, że ja to ja, a ks. Arek Szady to ks. Arek Szady z Poznania. Świat jest mały, a przypadków nie ma. Chyba Duch Św. zachęcił mnie do pozdrowienia „mężczyzny wyglądającego na Polaka”. :)

Wieczór spędziliśmy na zakupie pamiątek. Casco Viejo jest piękne, a po zmroku ma duży urok. Mogę ogłosić, że troszkę ładnych rzeczy udało mi się upolować. Problemem jednak jest konto walutowe i korzystanie z karty. Pobierane są opłaty, a wypłata z bankomatu tania nie jest (to nie zależy od banku konta, ale od banku będącego właścicielem bankomatu). Także, jeśli pojedziecie do Panamy, gotówka w niższym nominałach (trzeba unikać nominałów 100 i 50 $, bo są długo i specjalnie sprawdzane) jest pożądanym elementem. 

Wracając z wizyty w parku szłam sama chodnikiem przy drodze, na której był dość długi korek. Tak jak mają to w zwyczaju, Panamczycy pozdrawiali mnie, trąbili, machali, zaczepiali słownie. Na szczęście wszystko było dla mnie sympatyczne, jednak wieczorem nie chciałabym tego doświadczyć. Inną specyfiką Panamy jest to, że w chodnikach i na drogach są ogromne dziury. Trzeba uważać, by nie wpaść do nieodsłoniętego kanału. Aniołowie Stróżowie nas tutaj dobrze chronią.

Niech Bóg Wam błogosławi! +
Luiza





































Przypływ!





Z ks. Arkiem!



Komentarze

Popularne posty