Panama oczami Rejsowiczów (vol. 2)!

Czas na kolejną dawkę wspomnień laureatów Rejsu Niepodległości oraz kapelana Daru Młodzieży z pobytu na Światowych Dniach Młodzieży w gorącej Panamie! Minął niemal miesiąc od powrotu do zimowej Polski. Przyznam, że nie doznałam (mimo wszystko) szoku termicznego. Platanów oraz juki przyrządzanych na tysiąc sposobów wprawdzie trochę mi brakuje, ale przecież mamy w Polsce inne pyszności. Przywyknięcie się do codzienności zajęło mi jedynie chwilę. To jednak nie oznacza, że nie wracam myślami do szerokich ulic stolicy z rozłożystymi palmami, widoku Oceanu Spokojnego z okien pokoju, odgłosów tajemniczego buszu w Las Guias de Oriente oraz radosnych chwil w gronie Rejsowiczów. To daje siłę do codziennych wyzwań. Oraz przysparza nadziei. W jaki sposób? Bóg jest w swojej dobroci nieprzewidywalny i nie wiadomo, jakie wspaniałe doświadczenia mają dopiero nastąpić! :)
Zdjęcie udostępnione przez Dawida Sobarnię.



Serdecznie zapraszam do przeczytania panamskiej relacji:
  • ks. Przemysława Normana Brodowskiego SAC
Pallotyn, misjonarz, którego poznałam na pokładzie Daru Młodzieży w Stavanger, kiedy to ks. Przemek do nas dołączył. Zanim przybył, przemierzaliśmy odcinek z Kopenhagi do wybrzeży Norwegii i jednym z dni na morzu była niedziela. Niestety, bez Mszy św., jedynym świątecznym elementem tegoż dnia były lody na deser... Tym bardziej doceniliśmy możliwość skorzystania z Sakramentów na pokładzie oraz udziału w nabożeństwach sprawowanych przez ks. Przemka.
Kolejny raz widzieliśmy się na lotnisku Okęcie w Warszawie, skąd wyruszaliśmy na amerykański kontynent. Ks. Przemek użyczył mi kilku kilogramów w swojej walizce. :) Później trafiliśmy do tej samej wsi w prowincji Cocle. Ksiądz był głównodowodzącym naszej 16-osobowej ekipy, mieszkającej pod jednym dachem (wprawdzie Ksiądz nocował na tarasie, ale to też było pod dachem). Także teraz już na pewno Czytelnicy wiedzą, o kogo chodzi, gdyż zdjęć oraz wspomnień ks. Przemka jest sporo! :) To właśnie nas chciało porwać mini-tornado, o którym mowa we wpisie "A Ocean nawet spokojny!". Ks. Przemek wielokrotnie ratował całą ekipę Rejsu dzięki biegłej znajomości języka hiszpańskiego.
  • Kuby Burzyńskiego
Z Kubą poznaliśmy się dopiero w Panamie, gdyż ani szkoleń ani etapu Rejsu nie mieliśmy w tym samym czasie. Stwierdzicie, że znacie Kubę ze zdjęć, ponieważ kilkukrotnie razem przemierzaliśmy ulice Panama city. :) Kilka ujęć zamieszczonych na blogu jest autorstwa właśnie tego Rejsowicza.
Czasem pytacie o niebezpieczeństwa, jakie czyhały w Panamie. Kuba doświadczył pewnego ataku, ale o tym poczytacie poniżej... Na szczęście wszystko dobrze się skończyło! :) 
  • Dominiki Hoft
Razem szkoliłyśmy się w Gdyni na początku maja. Jeśli chodzi o etap Rejsu, wymieniłyśmy się, gdyż Dominika wchodziła na statek w Szczecinie, czyli wtedy, gdy ja schodziłam z Daru Młodzieży. Później widziałyśmy się gdzieś na poznańskiej ulicy, ale uświadomiłyśmy to sobie dopiero w panamskiej prowincji. :)
Trafiłyśmy do innych miejscowości na czas obchodów diecezjalnych - Dominika była przydzielona do Anton, jednak i tak udało się nam kilka razy zobaczyć. Podobnie w Panama city, mieszkałyśmy w innych parafiach, lecz widywałyśmy się. Poznań się zawsze odnajdzie!

Ks. Przemku, Kubo, Dominiko,
serdecznie Wam dziękuję za podzielenie się wspomnieniami tego panamskiego czasu! :)

***

ks. Przemysław Norman Brodowski SAC

Czas leczy rany. Na pewne sprawy potrzeba czasu. Ja tak miałem ze wspomnieniami z Panamy. Gdybym napisał zaraz po wylądowaniu w Polsce, to ten tekst byłby mocno negatywny, gdyż emocje przysłoniły mi piękne chwile z tego wyjazdu. Nie oznacza to, że zapomniałem chaos organizacyjny, stres związany z odpowiedzialnością, która na mnie dość nieoczekiwanie spadła oraz wiele przykrych słów pod moim adresem, choć ze swej strony starałem się posługiwać każdemu najlepiej jak potrafiłem. Nie zapomniałem, lecz emocje opadły.

Cóż więc pragnę umieścić w moich wspomnieniach? Najpierw o ciszy w Panamie! Znajdziecie ją tam! Jednakże trzeba wstać wcześnie rano, przed wszystkimi. Dla księdza taki wyjazd wymaga organizacji modlitewnej. Poukładać modlitwę brewiarzową, medytację Pisma Świętego, prywatną modlitwę. Z tego powodu wstawałem przed wszystkimi. Miałem radość mieszkać w pierwszej części wyjazdu ze wspaniałą młodzieżą pod jednym dachem (w tym również z Autorką bloga). Specyfika naszego domu sprawiła, że dość szybko stałem się "właścicielem małej pustelni" poza domem, w którym wszyscy spali. Oddzielony od reszty, miałem swój własny "namiot spotkania". Normalnie jako ksiądz jestem przyzwyczajony do tego luksusu. Tutaj musiałem go sobie wywalczyć. Najpiękniejsze chwile przeżyte w Panamie odbyły się właśnie w tej mojej pustelni, skąd czerpałem siły na cały dzień. Słowo Boże, które cudownie wybrzmiewa w ciszy, podnosiło mnie z bezsilności i poczucia bezsensu. To był mój specjalny czas łaski.

Kolejne wspomnienie to Tubylcy, moi gospodarze. Wenezuela, Kolumbia, a teraz Panamá odsłoniły mi kolejno największy skarb tych ziem - gościnność ich mieszkańców. Ta gościnność ma swój specyficzny wymiar - podczas pobytu człowiek staje się częścią rodziny. Już po pierwszych dniach można poczuć dziwne uczucie, jakby się było częścią tej rodziny od dziecka. Tęsknota, która pojawiła się po opuszczeniu domu jest przytłaczająca. Ciężko mi sobie wyobrazić, że nie odwiedzę tych, którzy przyjęli mnie pod swój dach i uczynili mnie członkiem swojej rodziny. Tak nie będzie, Jezu Ty się tym zajmij.

Ostatni akcent panamski, który chcę poruszyć to wspólnota. Różnorodna, wielokulturowa. Jednak posiadająca wspólny mianownik - dzieci Boże. Jak zapewne każdy uczestnik Światowych Dni Młodzieży doświadczyłem Kościoła Powszechnego. Kościoła bez granic. Jedyna granica jaka mogła być znajdowała się w moim myśleniu. Jednak ten czas pokazał mi, że nasza różnorodność przy dobrej woli wszystkich stron potrafi być pięknym świadectwem o Bogu, który jest tym, który łączy. Wszystko i wszystkich.

Dziękuję Bogu za ten czas. Za każdą napotkaną osobę i doświadczenie.

Fot. archiwum ks. Przemysława Brodowskiego.
Fot. archiwum ks. Przemysława Brodowskiego.

Ks. Przemek o sobie:

Ks. Przemysław Norman Brodowski SAC - pallotyn, urodzony w Suwałkach, dorastający w Wołominie, mentalnie z Radomia, gdzie był na swojej pierwszej placówce. Obecnie przebywający tam, gdzie Przełożeni go poślą.
***

Kuba Burzyński

Myśląc o Panamie przypominają mi się przepiękne plaże o wschodzie Słońca, błękit Oceanu Spokojnego, gęsta dżungla porastająca wzniesienia, niebotyczne wieżowce w stolicy kraju, ale przede wszystkim wspaniali ludzie, których dane było mi spotkać. Chociaż minęły już dwa tygodnie od powrotu, to dalej nie rozumiem, jak można było być tak bardzo pozytywnie do nas nastawionym jak Panamczycy. Od momentu przyjazdu do Rio Hato, gdzie przy kościele parafialnym zostaliśmy żywo powitani przez tłum ludzi śpiewający z radości (miałem wrażenie, że cała miejscowość zebrała się, by nas zobaczyć i należycie przywitać), poprzez wspaniały czas spędzony z młodymi miejscowymi (którzy uczyli nas indiańskich tańców przy ognisku na plaży), aż do wydarzeń z Papieżem w Panama City (gdzie w tłumie obcych ludzi czułem się jak w domu) – ogarniało nas wszechobecne dobro i bezinteresowna życzliwość.

Na zawsze zapamiętam troskę, z jaką zaopiekowała się mną seniorka rodu naszej panamskiej rodziny, kiedy przez własną głupotę zaatakowała mnie płaszczka…. W Panamie jest bowiem coś takiego, że każdego dnia o 17.00 na plażę przychodzi oddział policji i wszyscy są wypraszani z wody ze względu na płaszczki właśnie, które wypływają z głębin wieczorem i w nocy, a mogą być naprawdę niebezpieczne (zwierzęta te mają długi ogon z kolcem, którym atakują, gdy czują się zagrożone). My poszliśmy pływać ok. 21.00 i skończyło się to tak, że wybiegłem z wody z krzykiem i bolesną, choć malutką, raną na stopie – na szczęście moja „przyjaciółka” była nieduża, więc nie niebezpieczna. Migiem zostałem zabrany do domu, gdzie nastąpił „rytuał odkażania” – najpierw gorącą wodą, cytryną na widelcu i na koniec jakąś dziwną mazią. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – rana już się zagoiła; została mi tylko nauka na przyszłość, że policji to jednak czasem warto posłuchać J.

To, że ten wyjazd był dla mnie tak bardzo wspaniały, było możliwe zwłaszcza dzięki, jak to ktoś określił, „duchowo pięknym ludziom” – uczestnikom Rejsu Niepodległości, którzy towarzyszyli mi na każdym kroku (szczególnie zżyłem się z grupą tancerzy z flagami, z którymi przez kilka popołudni ćwiczyliśmy, by ostatecznie wystąpić na koncercie „Polska dla Panamy”) i pomagali, gdy czasem nie do końca ogarniałem rzeczywistości (m. in. przy nocnych powrotach do domu w mieście, czy wyjściach na super wycieczki), wolontariuszom, z którymi udało mi się zaprzyjaźnić oraz pozytywnym pielgrzymom z całego świata.

Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.


Fot. archiwum Jakuba Burzyńskiego.

Kuba o sobie: 

Pochodzę z Tomic koło Wadowic, obecnie jestem studentem na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, płynąłem na odcinku Teneryfa – Kapsztad.

***

Dominika Hoft

Czas Światowych Dni Młodzieży w Panamie był dla mnie niesamowitym czasem bogatym w liczne przeżycia, doświadczenia, ale także spotkania. Panama i jej mieszkańcy uderzyli mnie niesamowitą życzliwością, ciepłem i Miłością. Od mieszkańców biła niesamowita radość ze spotkania z nami- pielgrzymami. Każdemu spotkaniu towarzyszył ogrom życzliwości i szczęścia.

Każdego dnia wielu mieszkańców trąbiło na nas z samochodów, machali do nas, a nawet zatrzymywali się, żeby nas podwozić, gdzie tylko chcemy. Ciekawe dla mnie było, że korzystając z taksówek, można się tam targować, za ile chcemy jechać.

Pierwszy tydzień pobytu w Panamie spędziłam w miejscowości Anton. Mieszkałam u hostki posługującej się na co dzień językiem angielskim, więc wraz z koleżanką nie miałyśmy problemu z komunikacją. Nasza rodzina była bardzo otwarta i życzliwa. W wolnych chwilach animowali nam czas, m.in przez wspólne wyjazdy nad Ocean, czy rzekę. Spędziliśmy również rodzinny wieczór z tańcami i zabawami.

Po przyjeździe do Panama City trafiłam do rodziny posługującej się wyłącznie językiem hiszpańskim, co powodowało mały kłopot w komunikacji. Jednak radość ze spotkania była na tyle duża, że wszelkie niedogodności, jak np. warunki, w jakich było mi dane mieszkać (bez bieżącej wody, z karaluchami, szczurami, robactwem) zostały niwelowane.

Wspaniale wspominam noc spędzoną na błoniach wraz z tysiącami młodych z całego świata przy blasku księżyca, pod gołym niebem. Msza posłania dała mi siłę do tego, bym każdego dnia głosiła światu Miłość Boga.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.


Fot. archiwum Dominiki Hoft.


Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.

Fot. archiwum Dominiki Hoft.




Dominika o sobie:

studentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z pasji i wykształcenia animatorka czasu wolnego. Każdą wolną chwilę spędza z dziećmi i młodzieżą podczas różnego rodzaju wyjazdów, obozów, eventów. Na co dzień pracuje z osobami z niepełnosprawnościami angażując się w działalność Zrzeszenia Studentów Niepełnosprawnych UAM “Ad Astra”.
Od 2013 roku zakochana w żeglarstwie, kiedy to po raz pierwszy wsiadła na jacht. Od tego czasu każde wakacje przez 2 tygodnie spędza w Górkach Zachodnich żeglując, a jednocześnie ucząc się języka angielskiego wraz z przyjaciółmi z Ad Astry. Od 2016 patentowany żeglarz jachtowy. W Rejsie Niepodległości swoje żeglarskie marzenia spełniała na odcinku ze Szczecina na Teneryfę, odwiedzając porty w Bremerhaven i Bordeaux.
Szczęśliwa pasjonatka życia i wszystkiego, co ją otacza.

***

Dziękuję Wam, drodzy Czytelnicy, za poświęcony czas! Mam nadzieję, że lektura przybliżyła Wam Panamę i to państwo nie jest dla Was nadal jakimś całkowicie nieznanym, odległym, dzikim latynoamerykańskim państwem tropikalnym, ale stało się bliższym sercu radosnym narodem. Życzę Wam, byście w swoim życiu odnajdywali radosną, otwartą oraz ciepłą "Panamę".

Do usłyszenia! +
Luiza

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty